Ścieżka kariery

Wypełniałam ostatnio ankietę, gdzie pojawiło się określenie „ścieżka kariery”, co skłoniło mnie do refleksji na ten temat.

Teraz z pracą jest problem. Za czasów mojej młodości było… przyzwoicie. Teraz młodzi ludzie po studiach zmieniają pracę często i nie stanowi to dla nich żadnego problemu. Przyczyny bywają różne, ale podstawowa sprowadza się do mało satysfakcjonujących warunków, zwłaszcza finansowych.

Ja do swojej pierwszej pracy przywiązałam się jak „chłop do ziemi”. Ja w ogóle przywiązuję się i do ludzi, i do miejsc, więc trudno, abym nie przywiązała się do pracy. Zresztą ta pierwsza praca sama mnie znalazła, bo zgłosiłam się do firmy, która zamieściła na mojej uczelni ogłoszenie. Po rozmowie z szefem dostałam się na staż. A potem przeszłam różne szczeble „kariery” i osiągnęłam swój poziom niekompetencji 😉

Moja pierwsza praca dała mi możliwość wspinania się po szczebelkach w sposób naturalny, a to znaczy, że niezbyt szybko. Nie było tam miejsca na jakieś przysłowiowe „układy”, których zresztą nie miałam. Kiedy sobie te szczebelki policzę to było ich 7, a pracowałam tam lat 14. Przyszedł czas, kiedy zaczęłam stawiać sobie coraz częściej pytanie, czy nie nadszedł czas na zmianę… firmy. Czułam, że stanęłam w miejscu i kompletnie się nie rozwijam.

Ktoś pomógł mi podjąć tę decyzję. Z jednej strony byłam mu wdzięczna, z drugiej byłam załamana. Taka ambiwalencja uczuć. Bo jak się w jednej firmie spędziło kilkanaście lat, to naturalnym jest strach przed czymś nowym, nieznanym.

Nowa, czyli druga praca, sama do mnie nie przyszła. Trzeba było jej poszukać, okazało się nawet, że miałam pewien wybór. Problem w tym, że musiałam się „przebranżowić”, czyli zaczynać niemal od zera. Moje dotychczasowe doświadczenie zawodowe na niewiele się zdało.

I zaczęłam pracować w firmie, gdzie już nie było „naturalnej ścieżki kariery”, albo nie było jej dla mnie, czyli osoby zdecydowanie dojrzałej. Zaczęłam od średniego szczebla i na nim nadal jestem.

Ma to swoje dobre i złe strony. Dobre, bo takich „fachowców” zostawia się przy wymianie kadry kierowniczej, a te są bardzo częste. Złe, bo ile czasu można tkwić w miejscu. Jednak można, bo jak się spojrzy na tzw. rynek pracy to nie skłania do radykalnych kroków. A może być jeszcze gorzej i tego się obawiam. Kobieta 50-letnia w poszukiwaniu pracy ma jeszcze mniejsze szanse niż w poszukiwaniu mężczyzny swojego życia, a z tym ostatnim każdy, kto czytał mojego bloga, wie jak jest.

Reasumując – moja ścieżka kariery uległa swoistemu zamrożeniu. Pogodziłam się z takim stanem na dziś, ale to nie znaczy, że zrezygnowałam z ambicji. Gdzieś tam w środku drzemią i może w jakimś dogodnym momencie (w skali mikro i makro) dadzą o sobie znać.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s