Tym razem moja fryzjerka poszła na całość. Kiedy byłam u niej wczesną wiosną i dałam jej szansę dokonania radykalnych zmian fryzury i długości włosów, nie skorzystała z tego. Może obawiała się mojej reakcji? Niby taka odważna, ale wolała nie ryzykować.
Przed tygodniem zmiana się dokonała i mam teraz krótkie włosy.
Kiedy ja takie włosy miałam? Pamiętam, że jak szłam do Pierwszej Komunii były podobne. Może trochę więcej ich było, ale słabiutkie, cienkie i delikatne były zawsze. Patrzę z zazdrością na kobiety z bujnymi czuprynami. Wystarczy, że taka jedna z drugą umyje głowę i nawet układać fryzury nie musi, bo jeśli jest dobrze ostrzyżona to włosy same się układają. Natura nam je dała lub poskąpiła, a właściwie rodzice. W mojej rodzinie gęste czupryny raczej się nie zdarzają.
Nie da się słabych włosów (z natury) zamienić na mocne i gęste. Nie wierzę w żadne cudowne mikstury. Wierzę trochę w odpowiednią dietę i minimalizowanie szkodliwych zabiegów fryzjerskich. Kiedyś, dawno temu nosiło się „trwałą”. Sama też swoje biedne, proste włosy próbowałam zmusić do kręcenia się. Efekt przez kilka miesięcy był zadowalający, ale potem trzeba było przez co najmniej rok ścinać zniszczone końcówki.
Wróćmy do teraźniejszości.
W nowym wydaniu pokazałam się najpierw dwóm przyjaciółkom. Jedna już wcześniej uprzedzała, że krótkich włosów u kobiet nie lubi, wiec mojego kroku nie pochwala, a nawet próbowała mnie od tego pomysłu odwieść. Poinformowała mnie, że „mężczyźni wolą kobiety z dłuższymi włosami”, czytaj: nie lubią tych w krótkich? Pomyślałam sobie, a co mnie obchodzi to, co lubi jeden z drugim, to ja mam lubić siebie w takim krótszym wydaniu i tyle. Poza tym nie jestem teraz na etapie uwodzenia jakiegokolwiek przedstawiciela płci przeciwnej, a nawet gdyby ktoś się trafił, to nie sądzę, aby to fryzura zdecydowała o dalszym ciągu. Druga przyjaciółka zaraz na wejściu stwierdziła, że źle w tej fryzurze wyglądam. Krótko i na temat, więc nie wracałam już w dalszej rozmowie do tego wątku, nie próbowałam od niej uzyskać jakichś bardziej szczegółowych argumentów. W jej oczach jest mi nieładnie i musiałam ten pogląd przyjąć do wiadomości, a może raczej przełknąć, aczkolwiek przyszło mi do głowy, że od przyjaciółki to bym chyba wolała jakąś delikatniejszą krytykę, a jeśli już to z zastrzeżeniem „skoro Tobie się podoba to ok., bo przecież to Ty masz się w tej fryzurze dobrze czuć”.
No właśnie. Ja czuję się bardzo dobrze z krótką czuprynką. Wypada dodać, że i kolor zrobiłam i jest wyjątkowo trafiony, więc i fryzurka zyskała na atrakcyjności.
Suszenie i modelowanie włosów zajmuje mi teraz 5-10 minut poranka. Zakupiłam profesjonalny, dobry i drogi spray do układania takich delikatnych włosków jak moje, co też przekłada się na ich wygląd.
Reasumując, czuję się w nowej fryzurze dobrze, lubię siebie taką. Z przyjemnością patrzę w lustro, bo widzę na głowie „porządek” i sympatyczną twarz.
Cieszę się, że zdecydowałam się na zmianę, bo dobrze mi to zrobiło. Nie potrzebuję jakiejś szczególnej akceptacji dla swojego nowego image ze strony bliższych i dalszych znajomych, aczkolwiek z przyjemnością słuchałam komplementów koleżanek z pracy, które wyraziły aplauz (nie wierzę, aby wszystkie były nieszczere), a szef pozwolił sobie na stwierdzenie, że ubyło mi z 10 lat (dzięki fryzurce oczywiście).
I rzeczywiście, czuję się młodsza i jakaś taka fajniejsza. Dobra, kończę już, bo w samozachwyt wpadnę 😉