Zadzwonił Darek. Co słychać, bla, bla… W pewnym momencie rzuciłam pytanie: nie żenisz się przypadkiem? Ależ skąd! – tak kategoryczne zaprzeczenie dało mi do myślenia.
Niby nadal spotyka się z „panią poznaną przypadkiem”, ale o wspólnym zamieszkaniu mowy już nie ma, a przecież wcześniej taki pomysł się pojawił. Odniosłam wrażenie, że romans wchodzi w fazę schyłkową, może jeszcze potrwa kilka miesięcy, ale nie wróżę mu wielkiej przyszłości. Na podstawie słów Darka mogłam stwierdzić, że wiele ich różni, że każde zbyt mocno ceni swoją wolność i niezależność, że spotykają się w weekendy i trudno to nazwać związkiem.
Nie oczekiwałam szczegółowej relacji, bo ostatecznie co to mnie obchodzi, dlatego w pewnym momencie zmieniłam temat. A potem chciałam jak najszybciej zakończyć rozmowę, aby kontynuować oglądanie filmu. Nie tłumaczyłam się, po prostu życzyłam mu wszystkiego dobrego. Myślę, że wyczuł moją obojętność. I dobrze… Pytam samą siebie, czy chcę utrzymywać z nim kontakt? Nie wiem. Ze swojej strony nie wykazuję inicjatywy, aby ten kontakt podtrzymywać, przestałam pisać maile, a dzwonić to i tak nigdy sama nie dzwoniłam. Gdyby przestał się odzywać, byłoby chyba lepiej.
Kiedy słuchałam jego głosu, zerkając od czasu do czasu na film, uświadomiłam sobie, że jest mi obojętny. Siliłam się na grzeczność, a tak naprawdę nudziłam się słuchając go.
Wspomniał o wystawie malarskiej w moim mieście, na którą w przeszłości przyjeżdżał. Czyżby miał ochotę na odwiedziny? Zignorowałam ten temat. Chodziłam z nim na tę wystawę, choć sama na malarstwie się nie znam, ani nie jestem jego wielką miłośniczką.
Przyszło mi do głowy pytanie, co będzie kiedy romans z „panią poznaną przypadkiem” skończy się? Oby tak się nie stało. Nie nadaję się do roli pocieszycielki.