Kiedyś umierało się w domu, ostatecznie w szpitalu. Dziś miejscem odejścia na wieczny spoczynek stają się coraz częściej tzw. domy spokojnej starości albo domy opieki. Kiedyś oddanie rodzica do takiego domu zdarzało się rzadko i traktowane było jako coś …nagannego. Dziś jest to zjawisko powszechne i nie wzbudza już kontrowersji, a raczej zrozumienie. Zapewne dla nikogo nie jest to łatwa decyzja, a podjęcie jej może skutkować wyrzutami sumienia, zwłaszcza w przyszłości, kiedy już rodzica zabraknie. Z drugiej strony trzeba mieć świadomość, jak wiele wysiłku, kosztów i wyrzeczeń wiąże się z opieką nad osobą starszą, tym bardziej taką, która cierpi na poważne schorzenia, związane nie tylko z zaawansowanym wiekiem.
Moja koleżanka Kasia stanęła ostatnio przed takim dylematem i choć decyzję już podjęła, wciąż dręczy ją poczucie winy. Jej Mama ma prawie 90 lat i wiele chorób, o demencji nie wspominając. Dotychczas mieszkała sama, choć Kasia mieszkając w tej samej dzielnicy bywała u niej codziennie, ponadto zatrudniała opiekunkę na kilka godzin dziennie. Przyszedł taki dzień, że organizm rodzicielki zbuntował się na kilku frontach i trzeba było wezwać pogotowie. Szpital zrobił, co mógł, a po kilku tygodniach uznał, że stan jest… stabilny i można pacjentkę wypisać do domu. Problem w tym, że dotychczasowe możliwości opieki, jakie Kasia posiadała, okazały się zdecydowanie niewystarczające w obecnej sytuacji zdrowotnej jej Mamy.
I tu pojawił się problem. Co będzie lepsze i dla kogo? Czy Kasia jako osoba pracująca jest w stanie zapewnić Mamie odpowiednią opiekę, nawet przy pomocy innych osób? Czy lepiej poszukać odpowiedniego domu, gwarantującego całodobową opiekę lekarską i pielęgniarską? Znalezienie takiego domu, wbrew pozorom, nie jest sprawą prostą, a opłaty też są niebagatelne. Kasia znalazła takie miejsce i w porozumieniu z rodziną postanowiła umieścić tam Mamę. I choć kontakt z nią jest znacznie utrudniony, to Kasia czuje, jakby rodzicielka miała do niej o to żal, a może sama mając poczucie winy dostrzega coś, czego w rzeczywistości nie ma. Kiedy odwiedza ją, Matka odwraca głowę i zamyka oczy, jakby nie chciała jej widzieć. Rozmawiałam z Kasią w ostatnich dniach wielokrotnie i choć znamy się kilkadziesiąt lat, nigdy nie widziałam jej tak załamanej jak teraz. Podjęcie tej decyzji kosztowało ją wiele, ale czy miała inne wyjście?
Podobną sytuację miał dwa lata temu mój kolega mieszkający w Niemczech, ale on nie miał żadnych wątpliwości jak postąpić, ani tym bardziej nie miał poczucia winy. Po prostu wynajął mieszkanie swojej rodzicielki, a pieniądze z wynajmu przeznaczył na pokrycie kosztów jej pobytu w domu opieki, dopłacając jeszcze solidarnie z rodzeństwem pewną sumę, gdyż miesięczny koszt takiego pobytu jest tam bardzo wysoki. Kolega nie wspominał mi, aby kiedykolwiek tej decyzji żałował, po prostu uznał ją za najlepszą z możliwych.
Każdy człowiek, który staje przed takim dylematem, bierze odpowiedzialność za taką decyzję i będzie musiał z nią żyć do końca swoich dni. Chyba nie ma złych, ani dobrych wyborów, najczęściej są tylko realnie możliwe.