Archiwa miesięczne: Grudzień 2017

Zdrowie nasze kochane…

Nie ma ważniejszej kwestii niż zdrowie… Kiedy nic nam nie dolega, nasze priorytety są bardzo różne. Planujemy podróże, marzymy o lepszej pracy, o wygranej w toto-lotka. Rozważamy zmianę mieszkania, jego wyposażenia lub remontu. Ale gdy zdrowie zaczyna szwankować, wszystko inne traci na znaczeniu. Liczy się tylko to, aby wrócić do zdrowia.

Docierają do mnie od czasu do czasu wiadomości o problemach zdrowotnych ludzi z bliższego i dalszego otoczenia. Ktoś planuje operacje, ktoś przechodzi rehabilitacje, ktoś musi zdecydować, jaką metodę walki z groźną chorobą wybrać. Słucham, wspieram, próbuję doradzić, ale wiem, że nikt, pomimo dużej empatii, nie jest w stanie wczuć się w stan psychiczny osoby chorej. Tym bardziej, że ludzie reagują na takie sytuacje różnie i potrzebują innej metody wsparcia. Niektórzy nie przyjmują do wiadomości powagi sytuacji i żyją tak, jakby nic się nie stało, realizują wcześniejsze plany z jedną tylko poprawką… na leczenie. Może to jest właściwe podejście. Choroba nie może zdominować naszej codzienności, wypełnić bez reszty każdy jego element, bo wtedy tracimy z pola widzenia pozytywne aspekty dotychczasowego życia, które mogą dać nam siłę do walki.

Patrzę na ludzi, których znam niemal całe dorosłe lub zawodowe życie, i widzę jak czas i choroby odciskają piętno na ich twarzach. Niby to są nadal ci sami ludzie, z którymi kiedyś szaleliśmy na firmowych imprezach, pląsaliśmy na tanecznym parkiecie, piliśmy wino, paliliśmy papierosy, a nasze przyszłe życie wydawało się być pasmem sukcesów i zabawy. Niby ci sami, ale już z inną hierarchią ważności spraw. Jedni na diecie, inni zagorzali abstynenci, większość z awersją do papierosowego dymka. Rozmowy nie są tak wesołe i błyskotliwe jak kiedyś. Proza życia kładzie się cieniem na każdym dniu. Próbujemy się nie dawać tej prozie, organizujemy coś, angażujemy się, pocieszamy zakupem kolejnej sukienki, do której włożenia okazji mamy coraz mniej. Myśl pozytywnie! – krzyczą poradniki, radzą młodsze koleżanki i koledzy. Jak to łatwo powiedzieć 😉

Z moim osobistym zdrowiem jest różnie. Staram się raz w roku robić porządny przegląd, którego wyniki nie zawsze są zadowalające. Najczęściej potrzebna jest dalsza diagnostyka, której poddaję się bez entuzjazmu i która najczęściej niczego nie stwierdza. I całe szczęście!

W tym roku, na progu zimy dopadło mnie silne przeziębienie, którego objawy trwają i trwają. Ból gardła, katar, ogólne osłabienie. Pierwszy tydzień próbowałam przeleżeć z uwagi na stan podgorączkowy, kilka dni urlopu, trochę zwolnienia, antybiotyk i wydawało się, że wracam do żywych. Owszem wracam, ale bardzo wolno. Nigdy nie miałam tendencji do infekcji. Nie wiedziałam, co to znaczy mieć gorączkę i musieć leżeć w łóżku. Widocznie te dobre czasy już minęły. A może ten rok jest wyjątkowy, bo prawdziwa zima wciąż nie może nadejść, a wirusy i bakterie mają w takich warunkach używanie. Wielu moich bliższych i dalszych znajomych też narzeka na tegoroczną aurę, która sprzyja infekcjom.

Dlatego składając sobie świąteczne życzenia właśnie zdrowie stawiamy na pierwszym miejscu, bo na resztę można mieć jakiś, mniejszy lub większy wpływ.

Zatem pod choinkę i sobie, i wszystkim, którzy tu czasem zajrzą życzę zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia.