Archiwa tagu: media społecznościowe

Znajomości i przyjaźnie

Każdy, kto korzysta z mediów społecznościowych, ma tam znajomych. Jedni mają ich mniej, drudzy więcej. Ja mam 150, więc niewielu, ale to tylko dlatego, że staram się, aby słowo „znajomy” oznaczało osobę, z którą chociaż raz się spotkałam, a nawet zamieniłam słowo. Poza tym moja aktywność na tego typu portalach jest niewielka, co nie służy poszerzaniu owego grona. Zatem po co w ogóle korzystam z Facebooka? Z ciekawości? Spojrzę od czasu do czasu, co nowego u moich znajomych się dzieje. Zamieszczają relacje, zdjęcia z wakacji, dzielą się poglądami, ale sama nie odczuwam potrzeby dzielenia się swoimi … sprawach. Gdyby ktoś z moich znajomych chciał wiedzieć, co u mnie, to chętnie mu poprzez Messengera odpowiem. Nie wpisałam też daty urodzin, bo nie chcę, aby powiadomieni o tym fakcie przez FB znajomi, zaczęli mi hurtem składać życzenia i przesyłać laurki. Jak ktoś pamięta, to pamięta, a jak nie, to też dobrze.

Poza mediami społecznościowymi używamy słowa „znajomy” do różnych kategorii ludzi. Pani sprzedawczyni ze sklepu mięsnego może być znajomą, bo czasami zamienimy z nią kilka słów, wiemy, że ma dwójkę dzieci, męża pijaka etc. Znajomą może być też sąsiadka, która mieszka w tym samym bloku od lat 20 i którą mijamy co kilka dni, a nawet czasem do siebie dzwonimy i odwiedzamy się na krótkie pogaduszki.

Najwięcej mamy znajomych z pracy. Współpracownicy, szefowie, pracownicy ochrony, kierowcy, z którymi stykamy się na co dzień i zawsze jakieś słowo się zagada. Koleżeństwo to już zupełnie inna relacja. Bliższa i często długoletnia. Mam koleżanki młodsze stażem i starsze. Gdybym zaczęła liczyć, to pewnie do 10 koleżanek i kolegów bym doszła. Tego typu relacje przechodzą różne fazy. Kiedy pracowałam z Kasią byłyśmy bliskimi koleżankami, a kiedy ona poszła do innej firmy, to i kontakty znacznie się rozluźniły, ale nadal uważamy się za koleżanki. Podobnie jest z Adamem, który był kolegą z pracy, a dziś jest głównie kolegą … wirtualnym, bo odległość ogranicza nam możliwość bezpośrednich kontaktów. Z jedną z koleżanek miałyśmy kiedyś bliskie kontakty, a potem nastąpiła kilkuletnia przerwa, bo jedna na drugą się obraziła za nie wiadomo co. Na szczęście obie zmądrzałyśmy i znów utrzymujemy kontakt. No właśnie, kluczowe słowo „kontakt” pozwala nam uznać, że koleżeństwo trwa. Ale jest to często relacja dość powierzchowna. Zwierzamy się, spotykamy, ale czy to wystarcza. Warto zadać sobie pytanie, do kogo bym zadzwoniła, gdybym miała jakiś poważny, życiowy problem? Do Kasi czy do Irenki, a może do Basi? Jedna ma dwójkę małych dzieci, więc pewnie zajęta. Druga wyjechała do USA niańczyć wnuki. Trzecia rzadko odbiera telefony, a i z oddzwanianiem ma problem. I w takich momentach pada pytanie o przyjaźń i przyjaciół. Określenia takie rezerwujemy na specjalne okazje.

W dzisiejszych czasach prawdziwa przyjaźń to nie jest częste zjawisko. Kiedyś przyjaźnie trwały i trwały, niemal od dzieciństwa. Moi rodzice mieli przyjaciół od wczesnej młodości i byli sobie w tej przyjaźni wierni. A dzisiaj słowo „przyjaźń” zdewaluowało się.

Przyjaciel nie musi być obok nas dwadzieścia cztery godziny na dobę. Przyjaciel, to człowiek, do którego zadzwonimy za pięć czy dziesięć lat, a on będzie wiedział, kto do niego dzwoni i nie odmówi pomocy, czy choćby pogadania o różnych pierdołach czy pójścia na kawę.

Dzisiaj ludzie mają mnóstwo znajomych, ale przyjaciół jak na lekarstwo.