Archiwa tagu: zdrowie ruch ćwiczenia joga

Ruch to zdrowie…

Każdy zgodzi się z tym stwierdzeniem, ale… Każdy powinien dopasować rodzaj aktywności dla siebie, a już największe znaczenie ma wiek, niestety. Osobiście stosuję niezbyt forsowne formy ruchu, marszobiegi i jogę. Ta ostatnia wydaje mi się najbardziej odpowiednia dla babki po 50-tce. Widuje na zajęciach osoby starsze (ode mnie), choć nadal 90 procent stanowi młodzież w przedziale 20-30. I jak ja mam się z nimi równać!? Wybieram więc zajęcia dla początkujących po to, aby ćwiczenia nie były zbyt intensywne, a instruktorzy bardziej wyrozumiali. Niestety, widzę, że wiele młodych i dobrze już wyćwiczonych dziewcząt też z tych zajęć korzysta, zawyżając poziom. Jestem więc zmuszona omijać niektóre ćwiczenia, głównie ze strachu przed kontuzją.

Zdarzyło mi się właśnie po zajęciach i intensywnych ćwiczeniach stwierdzić ból łokcia, a po dwóch dniach miałam łokieć spuchnięty i obolały. Okazało się, że to było zapalenie kaletki maziowej. Bujałam się z tym problemem ponad tydzień, potem była rehabilitacja kilka tygodni. Teraz jest ok., ale uważam na łokcie, albo zakładam ochraniacze. Jeden z instruktorów jogi szczególnie upodobał sobie ćwiczenia wzmacniające ręce, ramiona. Nie jestem tym zachwycona i najczęściej je pomijam. Zapytana czemu, tłumaczę za każdym razem, że mam uraz od czasu zapalenia kaletki. Na to instruktor odpowiada, żeby ćwiczyć, bo w ten sposób będę ręce, ramiona i łokcie wzmacniać. Jestem jednak głucha na te argumenty. Po prostu nie chcę ryzykować, dlatego ćwiczę tak, aby nie narażać się na jakieś problemy.

Pomimo takiego ostrożnego podejścia zdarzyło mi się przed tygodniem nadwyrężyć kręgosłup w odcinku lędźwiowym i od kilku dni chodzę jak… stara babcia, lekko schylona. Mam więc kolejny argument, aby ćwiczyć „na pół gwizdka”.

Argumentem, który skłonił mnie do chodzenia na jogę, nie była chęć zrzucenia wagi, robiłam to w przekonaniu, że ćwiczenia tego typu pozwolą mi mieć bardziej sprężyste ciało, zdrowe kości i mięśnie. Jak widać, różnie z tym bywa. Ryzyko kontuzji zawsze istnieje przy uprawianiu różnych dyscyplin. Moja koleżanka jest zapaloną rowerzystką pomimo, że już kilka razy wywaliła się dość niefortunnie i uszkodziła kolano i inne części nogi.

Wracając do kwestii ćwiczeń mających na celu zrzucenie wagi to większość dietetyków twierdzi, że bez ćwiczeń ani rusz. Moje koleżanki starsze i młodsze biegają więc na siłownie, biegają na zumby i inne wynalazki z nadzieją, że waga spadnie. Wydaje się to logiczne, że jak wydatkujemy energię to chudniemy. Jednak z drugiej strony ćwiczenia sprawiają, że stajemy się bardziej głodni i spragnieni, w konsekwencji, więcej jemy i pijemy. Najlepiej byłoby po powrocie z ćwiczeń nic nie jeść, ale to mogą osiągnąć największe twardzielki.

Bywa tak, że jeśli ćwiczymy dla zrzucenia wagi, nie tylko nie osiągamy swego celu, ale doświadczamy tego samego, z czym stykamy się, stosując diety. Ćwiczenia zaczną się wydawać rodzajem kary, a wytrwanie przy nich będzie wymagało silnej woli i samodyscypliny. To prawda, że początkowo trening może być ekscytujący, ale stan ekscytacji nie trwa długo, silna wola słabnie, a inne priorytety życiowe sprawią, że zarzucamy treningi. W moim otoczeniu jest sporo osób, które swego czasu zaopatrzyły się w rowerki stacjonarne, sprzęt do wiosłowania i inne wynalazki, a teraz zastanawiają się co z tym zrobić, bo zapał do ćwiczeń osłabł praktycznie do minimum.

Dlatego najlepsze są regularne ćwiczenia, jednak nie po to, żeby tracić kilogramy, ale z czysto egoistycznych powodów, po to, żeby lepiej się czuć. Kiedy czujemy się sprawni i zdrowi, życie staje się o wiele przyjemniejsze. Nie można jednak zapominać o stopniowaniu sobie tych przyjemności. Jeśli nie jesteśmy szczególnie wysportowani, bierzmy się do ćwiczeń powoli. W miarę, jak poprawiać się będzie nasza kondycja i stan zdrowia, a energii będzie przybywać, automatycznie zapragniemy ćwiczyć więcej. Nigdy nie można się forsować, na co sama jestem najlepszym przykładem 😉